Glamping w Kazimierzu Dolnym, czyli recenzja

Glamping w Kazimierzu Dolnym, czyli recenzja "Na skraju lasu"

12 czerwca 2023
12
czerwca 2023

Na dzień dziecka postanowiliśmy zrobić małą rodzinną wycieczkę. Padło na Janowiec i Kazimierz Dolny, bo to właściwie zawsze dobry wybór na taki krótki wypadzik. Jako, że już od jakiegoś czasu chodziło nam po głowie, aby połączyć to z noclegiem, to stwierdziliśmy, że tym razem wybierzemy opcję glampingu - czyli czegoś w rodzaju kampingu tylko bardziej "luksusowego" (tak przynajmniej mówi definicja słowa glamping). Wiecie - z jednej strony obcowanie z naturą pod namiotem, ale z drugiej to, co zapewnia hotel, czyli łazienka, grzanie i internet. ;)

Wybór padł na glamping w namiotach kapsułowych oferowanych przez "Na skraju lasu", który wykupiliśmy sobie przez AlohaCamp (ale jakby co, to na booking.com również dostępny). O miejscu dowiedzieliśmy się od znajomych, którzy byli tu jakiś czas temu i powiedzieli, że miejsce bardzo fajne na spędzenie czasu z dziećmi. Pasowało nam to, że glamping i że w Kazimierzu Dolnym, więc nie weryfikowaliśmy za bardzo dalszych informacji i zarezerwowaliśmy sobie dwie nocki w tymże przybytku.

Jako, że dwie nocki spokojnie wystarczają do wyrobienia sobie opinii na temat miejsca, w którym się spało (właściwie, to wystarczy i jedna), to z czystym sumieniem mogę podzielić się Wami recenzją. Od razu zaznaczam, że to był mój pierwszy glamping w życiu. Ale też, żeby nie było, nie należę do jakiś francuskich pudli i pod namiotami mieszkałem, zanim to jeszcze było modne. ;) Kilka lat, czasem nawet miesięcznych, wyjazdów na różne wypady pod namioty (czy to obozy zuchowe, harcerskie, czy inne młodzieżowe w górach i na Mazurach), a także opcje noclegów na jachtach i kampingach, dały mi nieco doświadczenia w tym obszarze i usprawiedliwiają do niektórych opinii.

Zatem, jeszcze na wstępie, aby nie było nieporozumień: glamping to glamping (czyli oczekujemy od tego wygody i tego całego oh i ah z czego wziął swoją nazwę, ale w otoczeniu natury z dala od zgiełku), a w przypadku kampingu, czy dzikiego wypadu pod namioty… niczego nie oczekujemy i akceptujemy wszystko tak jak jest, ciesząc się tą dzikością i nieprzewidywalnością, czerpiąc z nią całymi garściami. Różna grupa docelowa, różne oczekiwania i przede wszystkim różne doznania.

Recenzja "Na skraju lasu"

I właśnie w przypadku "Na skraju lasu" jest coś niepełnego. Coś, co powoduje, że całość nie gra. Tak, jak najbardziej - są to przestronne namioty, z łazienką i ciepłą wodą, z ogrzewaniem oraz klimatyzacją, telewizją i aplikacjami VOD, a nawet z grami retro. I ładne to i fajnie prezentuje się na zdjęciach, a jak dołoży się filtry, to i na instagramie można się pochwalić, że było się w takim miejscu. Ba, nawet to wszystko jest spójne z nazwą, bo faktycznie znajduje się na skraju lasu, a dodatkowo jest zaledwie kilometr od rynku w Kazimierzu Dolnym i kilka minut drogi autem od przeprawy promowej do Janowca, ale jednak nie ma tam nic z "dzikości". To jest bardziej alternatywa do noclegów w apartamentach, których w Kazimierzu Dolnym jest obecnie zatrzęsienie, niż obcowanie z naturą.

Cały obiekt zajmuje na oko obszar jakichś 3000 metrów kwadratowych, z czego połowa to las znajdujący się na wzgórzu, a druga część, to coś w rodzaju sadu. I to właśnie w tej części niezalesionej, mamy trzy namioty kapsułowe, jeden drewniany domek oraz parking na kilka aut, a w części zalesionej domek na drzewie. Oczywiście wszystkie obiekty są na wynajem. Poza tym kilka hamaków oraz foteli wiszących na drzewach, które kompozycyjnie całkiem dobrze dopełniają przestrzeń. I to wszystko. Teren ogrodzony jest siatką, a od strony drogi dodatkowo czymś w rodzaju agrowłókniny, aby dać nieco prywatności i uchronić wypoczywających od kurzu lecącego spod kół przejeżdżających obok aut.

Obiekt promuje się jako "luksusowe domki kapsułowe", ale z tym gloryfikującym przymiotnikiem, to bym nieco uważał. Okej, pierwsze wrażenie (wnętrza) jest jak najbardziej na tak, ale jeśli moduł łazienkowy zrobiony jest z 10 milimetrowej płyty OSB niechlujnie pomalowanej jasnoniebieską (dlaczego ten kolor?) farbą, to raczej o luksusie nie ma tutaj mowy. Podobnie jest z częścią kuchenną. W informacji na stronie, czy banerach można znaleźć, że te namioty wyposażone są w aneks kuchenny (to dość istotna informacja, jeśli wybiera się gdzieś z małym dzieckiem). A na miejscu okazje się, że mamy zbity z nieoszlifowanych (i niczym niezabezpieczonych, więc o drzazgę nietrudno) desek regał, na którym mamy jedynie czajnik.

Tu od razu dodam, że po zakończonym pobycie i udzieleniu właścicielowi uwagi w tym obszarze, dostaliśmy odpowiedź, że nie powiedzieliśmy, że chcielibyśmy aneks. Gdyby takie życzenie było, to zostałby on dostawiony na czas naszego pobytu. Podobno też była o tym informacja na drzwiach. Nie wiem - nie widziałem, ale być może była. Nie przyglądałem się informacji na drzwiach, więc negować tego nie będę. Dziwi mnie jednak fakt, że to my mamy informować, że chcemy mieć dostawiony aneks w momencie, kiedy w ofercie jest informacja, że stanowi on wyposażenie namiotu (?). Chyba nie ta kolejność, prawda? Dodatkowo aneks kuchenny słynie z tego, że ma dostęp do bieżącej wody, więc nie wiem, jak by to wyglądało w momencie jego dostawienia, skoro nie ma żadnych przyłączy. Ale nieważne - oceniam i opisuję to, co mieliśmy, natomiast będąc fair informuję też o opcji jakiejś dostawki w tym obszarze.

Wracając do głównego wątku, luksusowo raczej się tam nie poczułem, ale że nie było to zupełnie celem naszego wyjazdu, to w żaden sposób nie wpływa to na wydaną ocenę. Na ocenę natomiast wpływa kwestia komfortu (a na to zawsze przykładam największą uwagę), lokalizacji oraz całego "customer experience", czyli po prostu doświadczeń klienta w momencie korzystania z jakiejś usługi lub produktu.

Komfort

Za pierwszy z tych punktów największy minus, bo brak aneksu kuchennego (a co za tym idzie też jego wyposażenia) dał się mocno we znaki. Wyobraźcie sobie, że jedziecie z czteroletnim dzieckiem, chce ono kanapkę, a Wy nie macie nawet jak pokroić chleba (ani nożna, ani deski), a co dopiero zrobić cokolwiek nieco bardziej zaawansowanego, jak chociażby ugotowanie parówki. ;) Ponieważ łazienka też jest pewnego rodzaju piętą Achillesa, bo ktoś niekoniecznie dobrał właściwy kran do umywalki (wystaje może 5 cm), to korzystanie z tego przybytku też jest niekiedy wyzwaniem (aż utrwaliłem to fotką z góry, co by perspektywy nie zaburzać). Da się, ale o komforcie można zapomnieć. Poza tym nie znajdziecie też tutaj miejsca, aby normalnie zjeść, napić się kawy czy popracować na laptopie. Jedyny stół o sensownej wysokości znajduje się na tarasie (czyli dostępny tylko w dobrą pogodę), a tak macie do dyspozycji stolik na wysokości jakichś 20-30 centymetrów od ziemi - można coś na niego położyć, ale to wszystko… Dostęp do gniazdek, aby podładować telefony też ograniczony i trzeba wyłączać inne urządzenia, aby podłączyć swoje.

Lokalizacja

To już mocno kwestia indywidualna i dla niektórych to, co dla mnie jest minusem, będzie zapewne plusem. Można powiedzieć, że "Na Skraju lasu" znajduje się na samym końcu ulicy Królewskiej, tuż za polem namiotowym i hotelem Spichlerz. Później już mamy tylko łąkę i "Park miliona róż oraz zabytków kresowych" (który swoją drogą podawany jest jako walor na stronie, że roztacza się na ten punkt piękny widok - na jednym ze zdjęć poniżej, będziecie mieli ten widok, więc sami ocenicie jego walor estetyczny). Zatem niby jest na odludziu, ale nie do końca, bo w końcu zaledwie kilometr (20 minut spacerkiem) do rynku w Kazimierzu Dolnym i tuż za "normalnymi" zabudowaniami. Nie zabieram z tego tytułu noty w końcowej ocenie (bo wybór lokalizacji był świadomy), ale zaznaczam, co byście mieli świadomość gdzie to dokładnie się znajduje.

Minusem w takiej lokalizacji jest natomiast jedna rzecz, która koreluje z pierwszym punktem, czyli komfortem. Otóż przez sąsiedztwo z innymi obiektami, nie mamy pewności, co z rozpraszaczy cywilizacyjnych może nam zmącić spokój. Podczas naszej wizyty była to budowa drogi na sąsiadującym polu namiotowym, gdzie od ósmej rano postanowili przyjeżdżać wywrotkami i ubijać gruz. No nie były to zdecydowanie spokojne dźwięki natury, które swoją drogą są tu niesamowite, kiedy tylko nie zakłóci ich człowiek - takiej różnorodności śpiewu ptaków dawno nie doświadczyłem (i patrząc po liczbie domków dla ptaków, widać że właściciel dba o ten obszar). Co prawda był to incydentalny przypadek, ale akurat się trafił i jakoś tak się zapamiętało, zamiast wyciszenia i spokoju...

Doświadczenia Klienta

Większość już opisałem powyżej, w tym rozbieżność "obietnicy" i oczekiwań względem otrzymanego produktu. Jednak na plus muszę dać kontakt i ogólnie podejście właściciela. Pomimo, że nie urzęduje na miejscu, to jednak zawsze można było się z nim skontaktować i zawsze wykazywał zainteresowanie pobytem, zaś na zgłoszoną uwagę udzielił wyjaśnienia. Poza tym w namiotach bardzo czysto, co akurat jest istotną dla nas kwestią.

Podsumowanie i ocena:

Jako, że od jakiegoś czasu mocno zacząłem interesować się ludzkimi zmysłami oraz bodźcami, które odbieramy, to w opisach miejsc, które recenzuję i oceniam, będę brał również pod uwagę, jak działają one na nasze zmysły. Być może niektórym może wydać się to dziwne, to jednak ma to kluczowy wpływ na harmonię, do której jako ludzie powinniśmy dążyć. A zatem:

Plusy:

Minusy:

Od samego początku miałem problem z właściwą i sprawiedliwą oceną tego miejsca. W skali 1-5, 4 to trochę za wysoko, ale 3, byłoby zdecydowanie krzywdzące (w skali 1-10 byłoby prościej, bo dałbym 7). Daję więc 4, ale jest to nieco naciągane, względem opisanych powyżej wad. Poprawa kilku elementów w obszarze komfortu i będzie w pełni zasłużona czwórka. Na 5 to miejsce raczej nigdy nie zasłuży z uwagi na całokształt.

Jest to jedno z tych miejsc, których za bardzo nie polecę, ale też nie odradzę (chociaż osobom z małym dzieckiem raczej jednak odradzę z uwagi na warunki w namiocie). Jest dla mnie całkowicie neutralne i wiem, że niektórym osobom na pewno przypasuje i się spodoba - obecne opinie w sieci tylko pozytywne. Ja jednak drugi raz do niego nie pojadę - jeśli przyjdzie okazja ponownej wizyty i noclegu w Kazimierzu Dolnym, skorzystam raczej z apartamentów położonych w nieco wcześniejszej części - pięknej, malowniczej i pachnącej ulicy Królewskiej.

Inne wpisy
Wypoczynek to stan umysłu
11
maja 2022
Wypoczynek to stan umysłu
Zwiedzamy Muzeum Geologiczne w Warszawie
15
kwietnia 2022
Zwiedzamy Muzeum Geologiczne w Warszawie