Restauracja nad Potokiem - doskonałe jedzenie nad morzem

Restauracja nad Potokiem - doskonałe jedzenie nad morzem

31 stycznia 2023
31
stycznia 2023

Opowiem Wam dzisiaj o pewnej restauracji, do której… oczywiście trafiliśmy przypadkiem. Doznania były tak wybitne, że postanowiłem się podzielić szerzej, co by wieści płynęły w świat, bo dobrą pracę i profesjonalną obsługę zdecydowanie należy chwalić.

Zatem od początku. W ostatnie wakacje (tak tak – trochę czasu upłynęło) wybraliśmy się rodzinnie do Gdańska na krótki, czterodniowy urlop. Jako, że pogoda dopisała, większość czasu spędziliśmy nad morzem, a konkretnie w Jelitkowie – dla mniej zorientowanych, jest to dzielnica Gdańska granicząca z Sopotem i w mojej ocenie jedna z bardziej urokliwych części tego miasta. Wyjątkowo lubimy to miejsce, bo po pierwsze ma doskonałą plażę, po drugie fajne parkowe otoczenia, a po trzecie (i przede wszystkim), wpływa tam potok Oliwski, co daje możliwość bawienia się małym dzieciom w płytkiej i ciepłej wodzie. A Aurelka bardzo to lubi.

I tak właśnie spędzaliśmy sobie pierwszy z tych pięknych i słonecznych dni, kiedy nadeszła pora obiadu. Początkowo rozważaliśmy opcję pośrednią, tj. jakaś mniejsza przekąska, a główny posiłek gdzieś w okolicach starówki (bo tam też mieliśmy nasz apartament, więc logistyka za tym przemawiała), ale finalnie stanęło na tym, żeby jednak zjeść coś w okolicy. W ruch zatem weszło Google Maps i poszukiwanie miejsc pod kątem obiadu z dzieckiem. Jako, że w kwietniu byliśmy na dobrej rybce w Barze Przystań w Sopocie i tam też chcieliśmy się teraz wybrać, to jednak perspektywa 25cio minutowego, ponad dwukilometrowego spacerku plażą, niekoniecznie nam się uśmiechała. Szczególnie, że było naprawdę gorąco.

Lokalizacja

I tak siedzieliśmy sobie w zacienionym miejscu przy wspomnianym potoku, kiedy Google podpowiedziało, że niespełna 100 metrów od nas jest restauracja… Nie żadna buda z zapiekankami czy goframi, ale normalna restauracja, a dokładnie Restauracja nad Potokiem. No jak? – 100 metrów to przecież bliska odległość, a tu nic nie widać w zasięgu wzroku. Zerknęliśmy szybko na stronę internetową, na menu, na opinie ludzi i faktycznie wyglądało na bardzo dobre miejsce, które raczej nam podpasuje. Tylko gdzie ona jest? Zrobiłem kilka kroków w kierunku mostku (wejście na plażę nr. 67), przez który przejeżdża słynna aleja pieszo-rowerowa łącząca całe Trójmiasto, i jak tylko na niego wszedłem, od razu wyłonił się wspomniany obiekt. Miłe zaskoczenie, że pod nosem będzie można coś zjeść.

Pierwsze wrażenie

Od samego początku Restauracja nad Potokiem robiła dobre wrażenie. Czysto, zielono - aż miło się wchodziło. Początkowo chcieliśmy zjeść w ogródku, bo ten prezentował się naprawdę super, to jednak temperatura spowodowała, że woleliśmy skorzystać z klimatyzowanego pomieszczenia. I to był strzał w dziesiątkę. Środek również bardzo przyjemny: zadbany, elegancki i z wygodnymi meblami. Do tego akwarium, które zafascynowało Aurelkę, co też przyczyniło się do dłuższej i przyjemniejszej kontemplacji tego miejsca oraz czerpania przyjemności z jedzenia. A było z czego czerpać tę przyjemność.

Jedzenie

Zamówiliśmy sobie rosół drobiowo-wołowy (to zawsze pewniak dla Aurelki), dorsza oraz sandacza. Wszystko było idealne pod każdym względem – wielkość porcji, sposób i czas podania, świeżość oraz wyśmienity smak, a sandacz w sosie holenderskim z limonką ze szparagami w boczku i szyjkami rakowymi podany na maślanym risotto, to istne mistrzostwo! Do tej pory też nie sądziłem, że frytki mogą  w smaku jakoś skrajne odbiegać. Teraz już tak nie sądzę. Tutaj robią je GENIALNIE, a był to po prostu dodatek do dorsza. Aurelka, jak chyba każde dziecko, uwielbia frytki, lecz w tym przypadku widać było, że też jest zachwycona. Swoją drogą rybką też, bo z przyjemnością szamała wszystko z naszych talerzy. Nie wiem jak dla innych rodziców, ale dla mnie, jeśli dziecko zajada się z przyjemnością normalnym posiłkiem (w sensie nie słodyczami, tylko mięsem, rybą czy warzywami), to jest to wyznacznik naprawdę dobrego jedzenia.

Było tak miło, że nie za bardzo chcieliśmy opuszczać to miejsce, ale jednak fajnie skorzystać jeszcze ze słońca i pobyć nieco dłużej na plaży. Na pożegnanie zamówiłem sobie kawę latte, która też była doskonała. Nie wiem, nie zapytałem, jakie mają ziarna, ale aromat i smak idealny. Pobyt w Restauracji nad Potokiem wywołuje ten rodzaj doznań, że jeszcze po wyjściu przez jakiś czas rozmawia się o tym, jak dobry zjadło się posiłek (a my z Bernatką rozmawialiśmy o tym jeszcze kilkukrotnie w kolejnych dniach). Obydwoje uznaliśmy, że miejsce to koniecznie trzeba wpisać na naszą listę „pewniaków”, do których będziemy wracać przy okazji wizyty w Trójmieście.

No i długo na wspomniany powrót nie trzeba było czekać. Następnego dnia, po bardzo nieudanym (i droższym) posiłku na starówce gdańskiej, podjęliśmy decyzję że kolejnego dnia ryzykować nie będziemy i pojedziemy ponownie do Jelitkowa tylko na obiad. Pomimo, że tego dnia nie spędzaliśmy na plaży i dodatkowo był to już dzień powrotu do Warszawy, postanowiliśmy nadłożyć blisko pół godziny w jedną stronę, aby zjeść dobry posiłek przed wyjazdem w długą drogę.

I ponownie się nie zawiedliśmy. Standard ten sam, jedzenie pyszne i wszyscy zadowoleni. Do tej restauracji należy też pobliski parking, więc pozwolono nam zostawić autko jeszcze na jakiś czas, co pozwoliło nam wybrać się na popołudniowy spacer plażą, co by spalić nieco kalorii i złapać ostatnie wdechy świeżego, morskiego powietrza.

Od czasu wspomnianych wakacji, w Trójmieście byłem jeszcze kilkukrotnie, z tymże służbowo – z reguły na 1-2 dni. Mając spotkania w Gdańsku Oliwie, gdy przychodziła pora lunchu, decydowałem się czasem wyskoczyć autkiem właśnie do Restauracji nad Potokiem. Świadomość dobrego jedzenia, doskonałej obsługi, a także pewność miejsca parkingowego oraz późniejszy krótki spacer plażą przed dalszą częścią dnia, zdecydowanie niwelowały kwestie niespełna 15 minutowej drogi, którą trzeba przeznaczyć na dojazd.

Jeśli będziecie w Trójmieście, a już szczególnie w Sopocie lub tych okolicach Gdańska, to tę restaurację zdecydowanie polecam. Nie tylko dobrze zjecie, ale też miło spędzicie czas chociażby właśnie na późniejszym spacerku czy to plażą, czy w pobliskim parku.

I na koniec ceny, bo zapomniałem wcześniej o tym wspomnieć. Co prawda w obecnych czasach trochę bez sensu o nich pisać, bo z uwagi na te wszystkie zawirowania, inflację i ceny mediów, ciągle się zmieniają, to jednak aby złapać jakikolwiek punkt odniesienia – napiszę. Nasz pierwszy posiłek, czyli rosół, dwie ryby, kawa i lemoniada (a właśnie - ta też była obłędna!) wyniósł 190 zł. Uważam to za bardzo uczciwą cenę, biorąc pod uwagę wszystko o czym pisałem powyżej.

Jak trafić?

Inne wpisy
Zwiedzamy Muzeum Geologiczne w Warszawie
15
kwietnia 2022
Zwiedzamy Muzeum Geologiczne w Warszawie
Wielbłądy w Omanie
18
marca 2023
Wielbłądy w Omanie