Recenzja filmu

Recenzja filmu "Ambulans" - czyli dlaczego lepiej nie włączać.

2 lipca 2023
2
lipca 2023

Zastanawiałem się, czy w ogóle pisać tę recenzję o filmie "Ambulans" z 2022 roku, po zmarnowanych ponad dwóch godzinach życia na jego oglądanie, ale postanowiłem zrobić dobry uczynek społeczny i poświęcić jeszcze jedną godzinkę na ten cel. Być może uratuję choć jedną duszę, która zamiast oglądać to "coś", przeznaczy swój cenny czas, na coś znacznie bardziej wartościowego…

Po bardzo długiej przerwie włączyłem sobie wczoraj film. Długo się zastanawiałem co wybrać, bo im dłuższa przerwa w oglądaniu, tym bardziej chce się czegoś wartościowego lub chociaż dobrego pod względem technicznym, reżyserskim lub aktorskim. Idąc tym drugim kluczem, wybrałem właśnie film "Ambulans" z 2022 roku, bo po pierwsze za reżyserię i produkcję odpowiadał Michael Bay (ten od Armageddon, Bad Boys oraz Transformers), a po drugie w główną rolę (no prawie) osadzili Jake Gyllenhaala - jednego z moich ulubionych aktorów, który wg mnie nie zagrał jeszcze w słabym filmie i nie dostał złej roli (nawet w "Spider-Man Far from home" jakoś dał radę, choć to zupełnie nie jego klimat filmów). Zapowiadało się zatem jakieś dobre kino akcji.

Ale nic bardziej mylnego. Jak to się mówi - zawsze musi być ten pierwszy raz i w przypadku Jake'a padło właśnie na wspomniany "Ambulans". No tak złego filmu z budżetem kilkudziesięciu milionów USD to dawno nie widziałem. Nie wiem co skłoniło Jake'a do zagrania w tym paździerzu - być może reżyser/producent - ale niestety nie poszło. W tym filmie właściwie wszystko jest złe (jako że wartość tej produkcji i tak jest mizerna, to będzie spoilerowanie, które właściwie i tak nic nie zmienia):

Zły jest scenariusz - mega przewidywalny, naiwny i po prostu głupi. Rozkładając ponad dwie godziny filmu na poszczególne jego fazy, to mamy jakieś 15 minut na wprowadzenie do charakterystyki i osobowości bohaterów, kolejne 10 minut to napad na bank, następnie przez półtorej godziny pościg (tak - pościg, przez półtorej godziny - to przebija nawet kilka części "Szybkich i wściekłych" razem wziętych) i jakieś 10 minut zakończenia.

Złe zdjęcia i montaż. Początkowo, po pierwszych minutach odniosłem wrażenie, że to będzie mocny element filmu. Przejazd kamer przez Los Angeles, murale i uliczki wskazywałoby, że może być coś fajnego. Ale nie… z każdą kolejną minutą było coraz gorzej. Wygląda to tak, jakby ktoś przyszedł do Michaela Bay'a i rozpoczął niniejszą dyskusję:

- Ej, stary - kupiłem sobie drona - może mógłbym zrobić kilka scen do jakiegoś Twojego nowego filmu?
- Drony? To się nadaje może do jakichś ujęć krajobrazowych, ale nie do filmów akcji, które tworzę.
- No co Ty?!? Zobacz jakie potrafię robić piruety i super ujęcia. Wlecę tym wszędzie, gdzie nie ma dojścia klasyczna kamera - już nie mówiąc o operatorze.
- O, stary! Super! Takich akcji, to nie robiłem nawet Transformersach, a w Bad Boys II, w kluczowym pościgu na Kubie, operatorzy musieli tłuc się w innych autach.
- No widzisz. Wsadzisz zatem do filmu jakieś jedno, dwa takie ujęcia?
- Jedno, dwa? Żartujesz?!? Cały film na tym opieramy. Dronów ma być więcej niż użył Mysterio w Spider-Manie. Mają latać wszędzie. Pod samochodami, nad samochodami, przez samochody, w garażach, budynkach i gdziekolwiek dasz radę wlecieć. Wincej taki ujęć. Wincej! A, i nie zapomnij o technice i kadrach, z których słynę w każdym tworzonym przeze mnie filmie - ich też ma być sporo.
- Jakiej znów technice?
- Jeszcze pytasz? A co jest najbardziej sexy w kluczowych scenach z rozpierduchą, czy też mających wywołać łezkę w Bad Boys, Transformers, Twierdzy czy nawet w Armageddon? Slow motion, Panie! Slow motion zawsze daje radę. Tu też ma być, więc jakoś to ogarnijcie, co by zgrało się z tymi Twoimi dronami.

Tak to musiało być, nie zmyślam. Tak właśnie wyglądają ujęcia oraz cały montaż, który musi to wszystko jakoś w złożyć w kupę. A nie wspomniałem jeszcze o kadrach kręconych z perspektywy kogoś leżącego na ziemi... Nie mam pojęcia, co oni brali podczas tworzenia tego filmu, ale niektóre ujęcia nie trzymają się wręcz kupy - nie mówiąc już o prawach fizyki, których opiera się ratowniczka medyczna wraz z pacjentem jadącym na pace w tytułowym ambulansie. Z resztą oni opierają się nie tylko prawom fizyki, ale też całej medycynie.

Idąc dalej - złe są też dialogi. Te są wręcz tragiczne. Miało być chyba śmiesznie jak w Bad Boys, tylko że aktorzy do tych heheszków nie byli w ogóle dopasowani i szły jakieś sucharki. Nawiązanie w tekstach do kilku innych filmów, też od czapy - ale tu chyba reżyser/producent (bo to ta sama osoba) miała taką potrzebę, bo oczywiście nawiązanie było do jego filmów.

I jeszcze ten product placement - wszystko tam wsadzili. Chyba już w dwudziestej minucie zaczynacie być świadkami filmu reklamowego Falck'a - tej korporacji od usług medycznych - ale poza tym przewija się w kadrach mnóstwo dziwnych, nic niewnoszących ujęć z logotypami firm i produktów. Wszystko chyba tylko po to, aby spełnić warunki kontraktów ze sponsorami dobranych z łapanki. Jedyne co można zaakceptować w tym filmie, to muzyka - tylko nie wiem, czy po prostu była dobra, czy też na tle tych pozostałych wad tak wypadła.

Tak czy inaczej - nie oglądajcie tego filmu. Odradzam z całego serca. Choćbyście nie wiem jak lubili Jake'a, czy też produkcje Bay'a, to ten film totalnie mija się z oczekiwaniami względem tych dwóch osób. Jake'owi musieli nieźle sypnąć złotem, albo przegrał jakiś zakład, żeby po tym dobrych produkcjach, zagrać w takim gniocie.

Tymczasem szukam czegoś nowego na platformach streamingowych, co by szybko odzapomnieć ten chłam. 

Inne wpisy
27
czerwca 2023
"Szałas na hałas" - słów kilka o bardzo ważnej książce
Restauracja nad Potokiem - doskonałe jedzenie nad morzem
31
stycznia 2023
Restauracja nad Potokiem - doskonałe jedzenie nad morzem